Stowarzyszenie Gmin i Powiatów Małopolski we współpracy z Miastem Kraków konsekwentnie działa na rzecz zwiększenia bezpieczeństwa mieszkańców Krakowa i Małopolski, inicjując pionierskie debaty i wydarzenia edukacyjne poświęcone obronie cywilnej. Szczególnym zainteresowaniem cieszyła się zeszłoroczna debata „Bądź Gotów! Zanim w Krakowie zawyją syreny”, która zgromadziła ponad 1 200 osób w Auditorium Maximum UJ i została obejrzana online przez ponad 50 000 widzów. W listopadzie 2024 roku SGiPM zorganizowało również I Ogólnopolski Kongres „System Obrony Rzeczypospolitej. Bezpieczna Polska i Obywatele”, w którym udział wzięło 2 000 uczestników – przedstawicieli wojska, administracji publicznej, ekspertów i obywateli. Kontynuując tę ważną misję edukacyjną, 30 maja 2025 roku w Auditorium Maximum UJ odbyły się kolejne warsztaty – tym razem poświęcone finansowemu przygotowaniu na wypadek sytuacji kryzysowych. Wydarzenie pod hasłem „Zabezpiecz swoje pieniądze na wypadek wojny!” zorganizowano pod Honorowym Patronatem Wicepremiera, Ministra Obrony Narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza oraz Prezydenta Krakowa Aleksandra Miszalskiego.

Głównym celem spotkania było wyjaśnienie jak działa system finansowy oraz przekazanie mieszkańcom praktycznej wiedzy o tym, jak chronić swoje oszczędności i zasoby finansowe w obliczu zagrożeń takich jak blackouty, ataki cybernetyczne czy wojna. Warsztaty, które poprowadzili Kazimierz Barczyk – Przewodniczący Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Małopolski oraz Jakub Kosek – Przewodniczący Rady Miasta Krakowa, zgromadziły ponad 500 uczestników. Organizacja tego takich działań edukacyjnych jest szczególnie ważna w kontekście aktualnych zagrożeń geopolitycznych. Rosja, która od 2022 roku prowadzi brutalną wojnę przeciwko Ukrainie, nie ukrywa swojej agresywnej polityki wobec Polski, państw sąsiednich i NATO. W obliczu realnego ryzyka eskalacji konfliktu, konieczność budowania odporności społecznej oraz edukowania obywateli na temat zagrożeń i sposobów reagowania staje się nie tylko obowiązkiem państwa, ale także wspólną odpowiedzialnością samorządów, ekspertów i organizacji obywatelskich.

Takie warsztaty to konkretna pomoc dla mieszkańców – dają narzędzia, które w razie kryzysu mogą decydować o ich bezpieczeństwie. Program warsztatów – ekspercka wiedza i praktyczne porady Uczestnicy wydarzenia mieli okazję wysłuchać wystąpień uznanych specjalistów z dziedziny bezpieczeństwa, finansów i systemów płatniczych.

Wśród prelegentów znaleźli się: • Gen. Mieczysław Bieniek – doradca Ministra Obrony Narodowej, który mówił o zagrożeniach wojny hybrydowej, dezinformacji i potrzebie edukacji społeczeństwa. • Marek Budzisz i Jacek Bartosiak (Strategy&Future) – eksperci geopolityczni, którzy przedstawili scenariusze zagrożeń i rekomendacje dotyczące przygotowań indywidualnych obywateli. • Maciej Kliś – Wiceprezes Banku Gospodarstwa Krajowego, który omówił odporność systemu finansowego państwa na kryzysy. • Prof. Wiesław Gumuła – wybitny znawca bankowości i finansów, były dyrektor Oddziału Okręgowego NBP, podkreślał rolę dywersyfikacji oszczędności oraz bezpiecznego przechowywania dokumentów. • Mariusz Kumorek – Wiceprezes Krakowskiego Banku Spółdzielczego, który wskazywał na praktyczne sposoby zabezpieczenia środków finansowych w czasie kryzysu. • Tomasz Łazarski – Prezes Małopolskiego Banku Spółdzielczego, który przytoczył historyczne doświadczenia bankowości spółdzielczej w czasie wojen i zmian ustrojowych. • Dariusz Marcjasz – Dyrektor Wykonawczy Euronet, ekspert od gotówki i systemów płatniczych, który przekazał konkretne informacje dotyczące gotówki w warunkach kryzysowych. Wydarzenie miało charakter praktyczny – poza częścią wykładową odbyła się także moderowana sesja pytań i odpowiedzi z udziałem publiczności.

Dyskutowano m.in. o tym, ile gotówki warto mieć w domu, w co inwestować i jak, jak przygotować plecak ewakuacyjny, jak zabezpieczyć dokumenty oraz jak uniknąć paniki i działać racjonalnie w przypadku zagrożenia. Relacja z warsztatów Jak działa system finansowy i banki? Ile gotówki trzeba mieć w domu? Dlaczego warto zgromadzić niewielkie zapasy żywności i wody? Jak długo trzeba będzie przetrwać bez pomocy państwa w sytuacjach kryzysowych czy blackoutu? Czy w razie cyberataku oszczędności w bankach będą zagrożone? Na te i podobne pytania odpowiadali eksperci podczas warsztatów „Zabezpiecz swoje pieniądze na wypadek wojny!”.

– Żyjemy w czasach realnego zagrożenia, kiedy nie możemy już spać spokojnie i myśleć, jakoś to będzie. Jesteśmy tu po to, żeby wspólnie zadbać o nasze bezpieczeństwo, by czerpać wiedzę od naszych ekspertów – mówił na początku warsztatów Kazimierz Barczyk, przewodniczący Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Małopolski, które zorganizowało warsztaty „Zabezpiecz swoje pieniądze na wypadek wojny!” i cykl „Bądź gotów”. – To cykl przygotowujący mieszkańców Krakowa na wypadek awarii, klęski żywiołowej, nie daj Boże wojny. Liczny udział potwierdza, jak bardzo ta inicjatywa jest potrzebna – podkreślał Kazimierz Barczyk.

– Rozmawiamy o sprawach, o których do tej pory nie mówiono. Dziś wszędzie można znaleźć informacje, ale w niektórych dziedzinach niełatwo stwierdzić, co jest faktem, a co mitem. To dlatego zaprosiliśmy ekspertów, którzy powiedzą nam, jak to może wyglądać i czego możemy się spodziewać w sytuacji zagrożenia – dodał Jakub Kosek, Przewodniczący Rady Miasta Krakowa, które jest współorganizatorem projektu „Bądź gotów”.

Zagrożenie nie tylko wojną Marek Budzisz, analityk z Think Tanku Strategy&Future, zwracał uwagę, że teraz często mówi się o zagrożeniach wojną, tymczasem już mamy do czynienia z równie niebezpiecznymi sytuacjami, które nie mają charakteru konfliktu zbrojnego. – Wojna może się do nas zbliżać, trwa to jakiś czas, blackout jest natychmiast, z zaskoczenia – mówił Marek Budzisz. – Mieliśmy nie tak dawno blackuot w Hiszpanii a potem we Francji. Ten hiszpański był zbiegiem okoliczności, we Francji doszło do sabotażu, którego celem było zakłócenie uroczystości zakończenia festiwalu filmowego w Cannes. Jeżeli ktoś rozpocznie tego typu działanie na większą skalę albo wykorzysta zjawiska blokujące systemy energetyczne, to naprawdę będziemy mieć problemy – przekonywał ekspert. Jakie? Maszty telefonii mają swoje dodatkowe baterie, ale wystarczą one na 2 godziny, więc po tym czasie zerwana zostaje łączność. Na stacjach benzynowych pompy w dystrybutorach działają na prąd, więc jak go nie ma, nie można zatankować samochodu. W sklepach nie działają kasy fiskalne, a jedzenie z odmrożonych zamrażarek trzeba wyrzucić. Nie ma gdzie kupić nawet chleba, za to zaczynają grasować bandy złodziei. Nie działają bankomaty, więc wypłacenie pieniędzy jest niemożliwe.

– W Hiszpanii po blackoucie uruchomił się czarny rynek, zapałki sprzedawano za ceny wielokrotnie wyższe niż w normalnych warunkach – przypominał Marek Budzisz. I przypominał także, że w 2021 roku Brytyjczycy testowali, jak szybko można wyjść z takiego kryzysu. – Okazało się, że potrzebny jest tydzień na przywrócenie funkcjonowania wszystkich systemów, w niektórych obszarach nawet dwa tygodnie. Państwo w sytuacji kryzysowej zawsze na chwilę się zacina. Finowie mówią o 3 dniach, Szwedzi o tygodniu, Brytyjczycy o 2 tygodniach – wyliczał ekspert Strategy&Future.

– I każdy musi myśleć, jak przetrwać ten czas, kiedy państwo nie działa przez chwilę i być na to przygotowanym – apelował. Generał Mieczysław Bieniek, doradca ministra obrony narodowej, tłumaczył jak wielkim zagrożeniem jest wojna hybrydowa i dezinformacja. – Zagrożenie hybrydowe ma wiele aspektów. To nie tylko wróg naszych finansów, ale także wpływ na wybory. Cyberprzesztrzeń i głupota ludzka nie znają granic, dlatego walka z cyberprzestępcami jest tak trudna, ale i bardzo ważna – mówił gen. Bieniek. Podkreślał, jak bardzo potrzebna jest edukacja całego społeczeństwa, bo mało kto dziś wie choćby to, jaki jest sygnał dźwiękowy alarmu przeciwlotniczego, a jaki odwołuje ten alarm.

Czy nasze pieniądze są bezpieczne? Tylko bez paniki Najwięcej pytań zadawanych podczas warsztatów dotyczyło bezpieczeństwa naszych pieniędzy. Wszyscy eksperci zgodnie podkreślali, że najważniejsze jest to, by nie ulegać panice, że to ona może doprowadzić do zablokowania i wywrócenia systemu bankowego. – Polski system bankowy jest bezpieczny. Nawet jeśli będzie jakiś cyberatak, to banki są na to odporne – zapewniał Mariusz Kumorek, wiceprezes Krakowskiego Banku Spółdzielczego. Zwracał przy tym uwagę, że każdy bank – w powodów bezpieczeństwa – ma ograniczoną ilość gotówki, więc gdyby nagle wszyscy chcieli wybrać swoje pieniądze, to tej gotówki po prostu zabraknie.

– Po wybuchu wojny w Ukrainie ludzie masowo wybierali pieniądze. Pod dwóch, trzech tygodniach sytuacja się unormowała i ci sami ludzie wpłacali wybrane wcześniej pieniądze – przypominał Mariusz Kumorek. Ale zaznaczał, że część osób pieniądze straciła, inni je zgubili, a jeszcze inni zostali okradzeni. Tomasz Łazarski, prezes Małopolskiego Banku Spółdzielczego, tłumaczył, że obecne czasy wcale nie są wyjątkowe, jeśli chodzi o zagrożenia. – Małopolski Bank Spółdzielczy przetrwał II wojnę światową, przetrwały ją także środki naszych klientów, bank przetrwał czasy PRL, zmiany ustrojowe, kryzysy gospodarcze. Nie tak dawno mieliśmy do czynienia z pandemią Cocvid – wyliczał prezes Łazarski.

– Banki musiały błyskawicznie dostosować się do nowych warunków i udowodniły, że są odporne na wstrząsy i gotowe do wprowadzania nowych rozwiązań. W sytuacjach ekstremalnych nasz system stanął na wysokości zadania – podkreślał. II wojnę światową przetrwał także Bank Gospodarstwa Krajowego, który – jak przypomniał obecny wiceprezes tego banku Maciej Kliś – zabezpieczył wtedy ważną część struktury majątku państwowego. A w najnowszych czasach BGK służył ogromnym wsparciem podczas pandemii koronawirusa. A jeśli wybuchnie wojna… A co stanie się z naszymi pieniędzmi, jeśli dojdzie do wojny?

Jacek Bartosiak ze Strategy&Future uspokajał, że nie będzie aż tak źle, jak się nam wydaje. – Jest ogromna różnica między współczesnością, a wrześniem 1939 roku. Przede wszystkim przez globalizację i powiązania z Unią Europejską, więc ryzyka związane z wojną będą zarządzane w Europie – argumentował. – Jego zdaniem duży problem byłby wtedy, gdyby ataki na naszą infrastrukturę były duże, a państwo sobie z tym nie radziło. A najgorszym scenariuszem dla naszych pieniędzy byłaby okupacja Warszawy przez agresora i ucieczka rządu z kraju. – Jeśli jednak państwo się obroni, rząd będzie w Warszawie, banki będą działać, będzie działać Narodowy Bank Polski, by w razie potrzeby drukować pieniądze, to dewaluacja złotówki nie będzie aż tak duża, jak na warunki wojenne. Według symulacji byłoby to nie więcej niż 35 proc. chwilowej utraty wartości (po kilku dniach sytuacja powinna się normalizować), maksymalnie do 55 proc. w skrajnym scenariuszu użycia broni jądrowej – mówił Jacek Bartosiak. A może skuteczną obroną przed tym będzie lokowanie oszczędności poza granicami kraju… – Robią to inni, my też to powinniśmy robić – radził prof. Wiesław Gumuła, były dyrektor Oddziału Okręgowego NBP, ekspert w dziedzinie stabilności finansowej i roli banku centralnego. Podkreślał, że takie zachowanie nie będzie uznane za niepatriotyczne, ale źle byłoby, gdy nastąpił masowy odpływ pieniądza z Polski do innych państw.

Dariusz Marcjasz, dyrektor wykonawczy Euronetu, ekspert od systemów płatniczych, gotówki i bezpieczeństwa kart w ekstremalnych warunkach, radził, by oszczędzać w różnych krajach, w kilku bankach i takich, które mają oddziały gotówkowe. Jacek Bartosiak zwracał uwagę, że przy lokowaniu oszczędności za granicą na wypadek wojny lub innego zagrożenia ważny jest szybko dostęp do pieniędzy, więc inwestowanie w zagraniczne nieruchomości nie jest raczej dla tych, którzy z tak ulokowanego kapitału będą musieli natychmiast skorzystać.

Gotówka w domu musi być. A natychmiastowy dostęp do pieniędzy gwarantuje tylko gotówka. – Jeszcze dwa, trzy lata temu kraje skandynawskie dążyły do 100-proc. transakcji bezgotówkowych. Teraz banki w tych państwach muszą zabezpieczać odpowiednią ilość gotówki – przyznał Dariusz Marcjasz z Euronetu. Zainteresowanie gotówką rośnie w sytuacjach zagrożenia. Każdego roku Polacy wypłacają z bankomatów w sumie 400 mld złotych, czyli ok. miliarda dziennie. Jak podał Dariusz Marcjasz, podczas pandemii koronawirusa w rekordowym dniu z bankomatów wyjęto 6 mld zł, a rekord związany z wojną w Ukrainie, to 12,5 mld zł. Eksperci są jednak zgodni, że trzeba mieć w domu pewien żelazny zapas gotówki na wypadek jej braku w bankomatach i bankach. Ile? – Tyle, ile dana rodzina potrzebuje na miesiąc – radził Jacek Bartosiak – W niektórych to będzie 3 tysiące, w innych 5, a w innych 10 tysięcy. Każda rodzina ma inne potrzeby – mówił Jacek Bartosiak.

– 1,5 tys. złotych na tydzień dla trzyosobowej rodziny powinno wystarczyć – zaznaczał gen. Mieczysław Bieniek. Według Mariusza Kumorka z Krakowskiego Banku Spółdzielczego w domu trzeba mieć gotówkę na okres od 7 do 10 dni. Z kolei Tomasz Łazarski z Małopolskiego Banku Spółdzielczego radził, by mieć w domu gotówkę w wysokości połowy miesięcznego budżetu domowego. Nie za dużo, bo przechowywanie gotówki w domu nie jest najbezpieczniejsze. Co ważne – banknoty powinny być raczej w niskich nominałach. Warto mieć także gotówkę w obcych walutach, można też mieć złoto, najlepiej fizyczne, ale w sztabkach lub monetach o niewielkiej wadze. Samo zaś złoto można przechowywać bezpiecznie w skrytkach bankowych – co zalecał Prezes Tomasz Łazarski.

Nie tylko pieniądze – Musimy być też przygotowani, żeby jakiś czas przeżyć bez pieniędzy – apelował Marek Budzisz. Trzeba zgromadzić żywność i wodę na tydzień, dwa tygodnie. Każdy sam powinien wyliczyć, ile czego potrzebuje, by przetrwać pierwsze dni – mówił ekspert Strategy&Future. – Wracamy do plecaków ewakuacyjnych z zapasem żywności, lekarstwami, podstawowymi rzeczami, kopiami dokumentów. Taki plecak powinien być gotowy na wypadek, gdy konieczne było natychmiastowe opuszczenie miejsca zamieszkania – podkreślał gen. Bieniek. – Doradzałbym też zabezpieczyć swoje prawa własności – roztropnie jest teraz zeskanować akty własności, ważne dokumenty, karty chorobowe i mieć je zgrane na pendrivie, który możemy ze sobą zabrać – dodał Jacek Bartosiak.

– Do plecaka warto zabrać także kilka zdjęć rodzinnych, a pod miastem mieć pół hektara własnej ziemi, na której można coś uprawiać – radził jeszcze prof. Gumuła.

Inne wpisy